Kolejny dzień rozpoczął się pod znakiem socjalizacji.
Odbyłyśmy pierwszy krótki spacerek, jeszcze na rękach po osiedlowych uliczkach.
Kolejnym punktem była wizyta w zaznajomionej klinice weterynaryjnej. Suzi
przeszła mały przeglądzik, przeplatany wcinaniem pysznych smaczków, co
pozwoliło utwierdzić się, że w klinice nie jest strasznie. Reszta dnia zleciała
nam na przeciąganiu się zabawkami, bieganiu za piłeczką i nieśmiałych
zaczepkach leżącej Delci.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz