piątek, 28 października 2011

28 października 2011

Kolejne dni przebiegały bardzo miło i spokojnie, Suzi z dnia na dzień poznawała nowe rzeczy, łobuzowała jak to każdy młody psiak i przyuczała się do spokojnego zostawania w domu :) Pierwsze dni kiedy mała była zostawiana sam na sam na całe dwie do trzech godzin była nagrywana kamerą, co pozwoliło nam obserwować postępy. Z dnia na dzień okres buntu i osamotnienia skracał się, najpierw walczyła z kennelem około 15 minut, później 13 min, 10 min i mniej..

niedziela, 23 października 2011

23 października 2011


W dniu dzisiejszym Suzi została sama w domu, ale nie były to już ćwiczenia, tylko pierwsza prawdziwa godzinna samotność. Byłam bardzo ciekawa jak mała zniesie pozostanie samej w kojcu, więc nagrałam ją na kamerę, co sie okazało mała w pierwszej minucie była zajęta wylizywaniem smakołyka, jednak jak tylko spostrzegła się, że wyszliśmy zaczęła walczyć z klatką, po nieudanych próbach, trawających całe 10 minut, sunia poszła spać. Miejmy nadzieję, ze z każdym kolejnym razem będzie lepiej.

sobota, 22 października 2011

22 października 2011


Pierwszy tydzień pobytu w Warszawie za nami. Suzi poznała wiele nowych rzeczy, osób dorosłych i dzieci, niestety narazie boi się jeszcze przedstawicieli swojego gatunku, w szczególności tych dużych. Z każdym dniem Suzi przyzwyczajała się do kennela, spotykały ją w nim same przyjemne rzeczy, to jedzonko, to jakaś fajna rzecz do obgryzania, najpierw przy otwartych drzwiczkach, później przy zamkniętych i tak w kółko. Aktualnie Suza wchodzi bezproblemu do klatki, bawi się zabawkami i podsypia. W ciagu tego długiego tygodnia uczyłyśmy się również chodzenia na smyczy, najpierw w domowym zaciszu, następnie na ogrodzonym, mało uczęszczanym kawałku trawki.



poniedziałek, 17 października 2011

17 października 2011


Pierwsza noc w nowym domu przebiegła bardzo spokojnie, dzień rozpoczełyśmy o 5:00 szybkim sikaniem, później krótkie dosypianie i przygotowanie do pracy.. Tak, tak to właśnie dziś Suzi zaliczyła swój pierwszy dzień w pracy, który prawie cały przespała w kontenerku.

niedziela, 16 października 2011

16 października 2011


Niedziela, nadszedł dzień wyjazdu do nowego domu do Warszawy. Czekała nas długa droga, ale całe szczęście mała świetnie znosi jazdę samochodem, momentalnie zasypia. Pierwszy przystanek miałyśmy po przejechaniu około 100 kilometrów, wpadłyśmy w odwiedziny do Dziadków, co oznaczało zapoznanie kolejnych dwóch nowych osób oraz suni Żabki, która Suzce bardzo się spodobała. Dalsza droga przeszła nam przyjemnie z jednym przystankiem na szybciutkie siku. Do Warszawy przyjechałyśmy około 18:00, Suzi zapoznała się z terenem na zewnątrz, szybkie siku i do mieszkanka, nieśmiałe zwiedzanie, a po chwili już pełen luz. Nowy Pańcio okazał się super kompanem do zabawy.

sobota, 15 października 2011

15 października 2011


Suzi otrzymała swoją pierwszą obróżkę oraz prywatny transporterek, który szybko został zaakceptowany jako najwygodniejsze miejsce do odpoczynku. Pierwsze założenie obróżki wiązało się z protestami, ale smakołyki plus zabawa pozwoliły zapomnieć o tym dziwnym czymś na szyjce. Kilka krótkich sesji w ciagu dnia pozowliło małej zaakceptować obrożę, na którą prawie już nie zwraca uwagi.

piątek, 14 października 2011

14 października 2011


Kolejny dzień rozpoczął się pod znakiem socjalizacji. Odbyłyśmy pierwszy krótki spacerek, jeszcze na rękach po osiedlowych uliczkach. Kolejnym punktem była wizyta w zaznajomionej klinice weterynaryjnej. Suzi przeszła mały przeglądzik, przeplatany wcinaniem pysznych smaczków, co pozwoliło utwierdzić się, że w klinice nie jest strasznie. Reszta dnia zleciała nam na przeciąganiu się zabawkami, bieganiu za piłeczką i nieśmiałych zaczepkach leżącej Delci.





czwartek, 13 października 2011

.. i pierwszy dzień


Dzień rozpoczełyśmy bardzo wcześnie bo około godziny 5.15 :) Wyszłyśmy na trwakę na szybką toaletę. Następnie wróciłysmy do domu i rozpoczełysmy zapoznawanie się z Delcią, która dla Suzi była bardzo dużą nową koleżanką. Dla porównania Suzi ważyła całe 1,35kg a nasza Deltusia jedyna 29kg, także różnica robiła wrażenie.. Delta jako już dorosła i odpowiedzialna suczka, nie zaczepiała małej, obchodziła ją, nie narzucała się, wolała żeby to szczeniak zrobił pierwszy krok w jej kierunku. Suzi bardzo nieśmiało spoglądała w jej stronę, i z każdą minutą przełamywała się i podchodziła coraz bliżej. Co ciekawe gdy Delta była daleko to mała szalała, ale wystarczyło jedno spojrzenie naszej Deli, żeby wyciszyć rozbrykaną małolatę. Pierwszy dzień minął pod znakiem zapoznawania się z domem, z ogrodem, moimi rodzicami, bratem oraz naszą Deltą. Jak sie później okazało Suzi uwielbia zabawy na ogrodzie, mogłaby wogóle nie wracać do domu, a jak już trzeba to tylko na jedzenie i spanie.



środa, 12 października 2011

Pierwsza noc

Nareszcie nadszedł dzień, w którym zapadła decyzja wprowadzenia do naszego domu malutkiego czworonoga.. Wybór padł na śliczną papillon-kę o imieniu Suzi Belahundo. Szczeniaczki urodziły się 6 sierpnia 2011 roku w hodowli Belahundo w Gogolinie niedaleko Opola, oprócz Suzi na świat przyszła pozostała trójka, siostra Salma oraz dwóch braci Samir i Sony.
12 października, zapakowałam samochód i ruszyłam z Warszawy do rodziców do Wrocławia, by stamtąd udać się już wprost do Gogolina po małą Suu, w podróży towarzyszyła mi mama. Na miejsce dotarłyśmy około godziny 19.00, zostałyśmy miło przyjęte przez właściceli oraz całą sforę psiaków, zapoznałyśmy się ze szczeniętami, a w szczególności z mała Suzi, która jeszcze wtedy nie spodziewała się tak dużych zmian jakie miały pojawić się w jej życiu. Czas leciał nam bardzo szybko, a przed nami jeszcze był kawałek drogi do domu.. Odprowadzane dobrymi radami właściceli oraz merdającymi ogonami pozostałych czwroronogów ruszyłyśmy spowrotem do Wrocławia, droga przebiegła rewelacyjnie, malutka cały czas spała. Na miejsce dotarłyśmy około 23.00, Suzi okryta kocykiem, nieśmiało otwierała oczka i spoglądała na ten inny, nowy dla niej świat. Na wstępie przywitała nas nasza sunia Delta, niestety mała była troszkę tym przerażona, prawdopodobnie pierwszy raz w życiu widziała owczarka niemieckiegoJ 
Ze względu na późną porę i ogólne zmęczenie, wszycscy poszliśmy spać, a Suzi do smaego rana spała jak mały susełek. Była to nasza pierwsza wspólna noc, bez płaczu za domem i bez siusiania.