Pierwszy wrześniowy weekend
spędziliśmy nad jeziorem w Borównie obok Bydgoszczy, pojechaliśmy całą naszą
trójką na zawody thriatlonowe, gdzie Staszek zrobił całość IRONMAN-a (3,9 km
pływanie, 180 km rower, 42 km bieg), a my z Suzi miałyśmy czas na mega
socjalizację.. Co prawda nie było aż tak różowo jak mogło by się wydawać „weekend
nad jeziorem”, na miejsce dojechalismy w
sobote późnym popołudniem, odmeldowaliśmy się w biurze zawodów, podczas gdy
pańcio przygotowywał swój rower do staru my z Susłem bawiłyśmy się frisbee,
robiąc tym samym mini widowisko dla wszystkich przechodzących dzieci i ich
rodziców J a
było na co popatrzeć, Suzi jest bardzo skoczna i w sposób iście teatralny
potrafi wyłapywać dyski z powietrza.. Niestety nie wszystko było tak fajne jak
nasz mini trening frisbee J
Miny nam troche zrzedły gdy dojechalismy do motelu, w którym mieliśmy mieć
nocleg, hmmm nie ma co za duzo pisać, ale nawet Suzi nie mogła tam spokojnie
zasnąć..Dzień zawodów rozpoczeliśmy juz o
5 rano, gdyż o 7 chłopcy startowali, tak więc szybka toaleta i wyjazd. Małej
bardzo podobała się plaża, ganiała jak oszalała, a no i kopać mozna było bez
żadnego oporu, a że Suseł jest z rodziny ryjówek to sprawiłao jej to ogromna
frajdę J
Reszte dnia spędziłysmy na ćwiczeniu koncentracji, socjalizacji z różnego
rodzaju dzwiękami i sprzętami, a także na spokojnym wyczekiwaniu. W okolicach
18.00 Suu była już padnięta, a przed nami jeszcze kilka godzin pobytu na
miejscu, socjalizacja w restauracji i powrót do domu. Na miejsce dotarliśmy
około 2 w nocy, także dzisiejszy dzień całe szczęście Suzunia spędziła na
regenerowaniu sił i spokojnych zabawach :)
Poniżej kilka zdjęć z wyjazdu:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz