piątek, 11 listopada 2011

11 listopada 2011


Długi weekend, nareszcie kilka dni odpoczynku J Postanowiliśmy zapakować naszą całą trójkę i wyruszyć do Wrocławia. Planowany wyjazd był na godzinę 7, gdyż Suzka zwykle budzi nas około 6, a tu psikus i Suzi postanowiła wreszcie dać nam się wyspać i wstała o 7:30. Droga przeszła nam super, z jednym przystankiem w Wieruszowie u Dziadków. Kolejne spotkanie z Zabką przebiegło rewelacyjne, mała nie chciała wchodzić do domu, skakała, biegała, a Żaba jak przystało na starszą koleżankę cierpliwie znosiła szczenięce zaczepki. Ufff, szczeniol zaczyna się otwierać na swoich pobratymców. Po chwili zabawy i odpoczynku ruszyliśmy dalej, a po lekko ponad godzince byliśmy na miejscu. Wziełam małą na ręce i spokojnie weszłam na ogród, z domu wybiegła uradowana Delcia, jeszcze nie zdążyła do nas dobiec, a Suzi podniosła przeraźliwy krzyk „nie zbliżaj się olbrzymie”. I się zaczęło, od początku zaczeliśmy pokazywać małej, że nie ma się czego bać, że to ta sama Delta co trzy tygodnie temu, no może z większą ilością futra :) Starsza siedziała grzecznie na smyczy, a mała spokojnie wlazła na trawkę, poweszyła, załatwiła toaletę i była gotowa do zabawy. W momencie kiedy czuła się już pewniej, puściliśmy Deltę, która po tym krzyku nawet nie myślała, żeby się zbliżać do Suzi, dała małej czas żeby to ona wybrała odpowiedni moment. I faktycznie po 15 minutach Suzia zaczęła zaczepiać starszą koleżankę. Wieczorem Delta była super kumpelką J

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz