Długi weekend, nareszcie kilka dni odpoczynku J Postanowiliśmy
zapakować naszą całą trójkę i wyruszyć do Wrocławia. Planowany wyjazd był na
godzinę 7, gdyż Suzka zwykle budzi nas około 6, a tu psikus i Suzi postanowiła
wreszcie dać nam się wyspać i wstała o 7:30. Droga przeszła nam super, z jednym
przystankiem w Wieruszowie u Dziadków. Kolejne spotkanie z Zabką przebiegło
rewelacyjne, mała nie chciała wchodzić do domu, skakała, biegała, a Żaba jak
przystało na starszą koleżankę cierpliwie znosiła szczenięce zaczepki. Ufff,
szczeniol zaczyna się otwierać na swoich pobratymców. Po chwili zabawy i
odpoczynku ruszyliśmy dalej, a po lekko ponad godzince byliśmy na miejscu.
Wziełam małą na ręce i spokojnie weszłam na ogród, z domu wybiegła uradowana
Delcia, jeszcze nie zdążyła do nas dobiec, a Suzi podniosła przeraźliwy krzyk
„nie zbliżaj się olbrzymie”. I się zaczęło, od początku zaczeliśmy pokazywać
małej, że nie ma się czego bać, że to ta sama Delta co trzy tygodnie temu, no
może z większą ilością futra :) Starsza siedziała grzecznie na smyczy, a mała
spokojnie wlazła na trawkę, poweszyła, załatwiła toaletę i była gotowa do
zabawy. W momencie kiedy czuła się już pewniej, puściliśmy Deltę, która po tym
krzyku nawet nie myślała, żeby się zbliżać do Suzi, dała małej czas żeby to ona
wybrała odpowiedni moment. I faktycznie po 15 minutach Suzia zaczęła zaczepiać
starszą koleżankę. Wieczorem Delta była super kumpelką J
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz